Powołując się na swoje własne, nienazwane źródła, długoletni doradca Red Bulla Helmut Marko poddaje w wątpliwość nastroje panujące za kulisami u rywali Mercedesa.
Nastroje w Mercedesie są napięte?
Helmut Marko podzielił się swoją opinią, że nastroje w obozie Mercedesa są „napięte” po odejściu kilku kluczowych pracowników.
Srebrne Strzały z pewnością stracą co najmniej jednego ważnego członka zespołu, gdy odejdzie James Vowles. Długoletni szef strategii oficjalnie rozpoczyna swoją nową pracę jako dyrektor zespołu Williams 20 lutego.
Wszelkie komentarze Marko na temat sytuacji w Mercedesie z pewnością należy traktować z przymrużeniem oka, biorąc pod uwagę jego wieloletnią służbę dla rywali z Red Bulla. Austriak uważa jednak, że wraz z Vowlesem odejdzie kilku innych pracowników i że spowodowało to pewne „napięcie”.
Zapytany o poczucie, że Williams staje się czymś w rodzaju zespołu B Mercedesa, Marko powiedział Sport1.pl, że ma „zupełnie inne informacje”. Powiedział: „Vowles odszedł z własnej woli i – jak się mówi – zabrał ze sobą nawet dobrych inżynierów. Moje źródła mówią mi, że to dlatego nastroje w Mercedesie są tak napięte.”
Mimo wszelkich niepokojów za kulisami w Mercedesie, Marko nadal oczekuje, że Srebrne Strzały będą w tym roku głównym zagrożeniem dla Red Bulla. „Nadal uważam, że Mercedes będzie naszym największym rywalem, jeżeli chodzi o obronę tytułu” – dodał.
Jakiekolwiek napięcie w Mercedesie jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę słaby sezon w zeszłym roku. Będą chcieli rozpocząć nadchodzącą kampanię na znacznie solidniejszym gruncie i będą musieli poczekać, aby zobaczyć, jak ich samochód wypadnie na tle rywali.
Mimo, że dyrektorzy zespołu Toto Wolff i kierowca George Russell starają się ograniczać oczekiwania, to jednak publicznie deklarują wiarę w to, że uda im się naprawić sytuację. „Wygranie mistrzostw konstruktorów w grudniu ubiegłego roku, a następnie w marcu bycie nigdzie nie jest bardzo łatwe. Pomyliliśmy się w koncepcji [W13]” – mówił Wolff w grudniu.
„W organizacji nikt nie wstydzi się powiedzieć, że źle wykonaliśmy swoją pracę. Bardzo łatwo. Nie ma ukrywania się, nie ma szukania wyjaśnień, jak się tu znaleźliśmy. To znaczy, wszyscy mówią, że my zrobiliśmy to bardzo źle, a inni zrobili to bardzo dobrze.”
Russell dodał: „[Pracownicy] nie zapomnieli, jak się buduje szybkie samochody wyścigowe, po prostu się pomyliliśmy… Teraz czuję, że wygrzebaliśmy się z tego dołka i budujemy dalej. Jesteśmy o krok za Red Bullem i Ferrari i mamy wiele do nadrobienia – ale na pewno będziemy mieć dużo silniejszą pozycję od pierwszego wyścigu.”