Austriak Harald Simon w minionym roku został indywidualnym mistrzem Europy w ice speedwayu. Czy uda mu się obronić tytuł na torze w Sanoku?
Determinacja, wiara w siebie i brzmiące w uszach słowa: niemożliwe nie istnieje – to jego przepis na sukces. Zapraszamy na rozmowę z zawodnikiem, który w Sanoku stanie przed szansą obrony tytułu.
Simon: Realizacja celu nie będzie łatwa
Jakie uczucia towarzyszą po zdobyciu tytułu Indywidualnego Mistrza Europy?
Ogromna radość. Muszę przyznać, że to uczucie pozostanie we mnie chyba na zawsze. Oczywiście największą euforię przeżywa się w dniu zawodów. Ale zawsze, kiedy do tego momentu wracam myślami, przeżywam to mocno jeszcze raz.
Z pewnością takie myśli pojawią się w Sanoku, gdzie będziesz miał okazję w tym roku obronić tytuł.
Pewnie tak, ale realizacja tego celu nie będzie łatwa. Nowy sezon to nowa historia i nikt nie wie co się do tego czasu wydarzy, a przede wszystkim co stanie się w dniu zawodów. Nauczyłem się z wiekiem nie pompować balonika i nie nakładać na siebie zbyt dużej presji.
Kogo uważasz za swojego największego rywala?
15 pozostałych zawodników. Każdy będzie chciał wygrać, także wszystkich uważam za jednakowo trudnych rywali.
Co sądzisz o torze w Sanoku?
Jak dla mnie to wszystkie sztucznie lodzone tory są takie same, bez względu na to czy znajdują się w Szwecji, Austrii czy w Polsce. Nie widzę w nich dużych różnic, o ile oczywiście są dobrze przygotowane.
Wspomniałeś o swoim kraju. Jak tam wygląda sprawa z treningami?
Niestety, odkąd mamy ocieplenie klimatu, w Austrii nie odbywają się żadne zawody. Co za tym idzie trudno mówić o jakichkolwiek treningach. Musimy szukać innych miejsc do tego, by jeździć.
Po tytuł mistrza Europy sięgnąłeś, mając 55 lat. Czy wiek ma znaczenie w tym sporcie?
Niech się zastanowię… Raczej nie, ale bardzo ważne jest przygotowanie fizyczne, a im człowiek starszy, tym bardziej musi o to dbać. To jednak nic nowego, w każdym sporcie motorowym musisz wykazywać się dużą aktywnością na co dzień, by móc skutecznie później startować.
Bywały momenty, kiedy mówiłeś sam do siebie – dość, trzeba zakończyć karierę?
Oczywiście, wielokrotnie.
I co?
Odpowiedzią jest to, że nadal w tym sporcie jestem.
A jaki stosunek ma do tego Twoja rodzina?
Oni odczuwają te momenty zwątpienia zdecydowanie częściej niż ja. Jednak jak widać, wpływ na mnie ma to niewielki. To, kiedy skończę karierę, zapisane jest w gwiazdach. Żużel na lodzie jest po prostu moją pasją. Poza tym pracuję na pełnym etacie w ÖBB (Österreichische Bundesbahnen – to narodowy przewoźnik kolejowy w Austrii).
Rok 2022 był dla Ciebie szczęśliwy, ponieważ zostałeś Mistrzem Europy, ale miałeś pecha w Mistrzostwach Świata. Nie udało się pojechać do Togliatti z powodu problemu wizowego. Musiało to być bardzo przygnębiające, bo miałeś duże szanse na podium.
Cóż mogę powiedzieć, niestety zdecydowała o tym polityka. Musiałem się z tym pogodzić. Towarzyszyło mi duże poczucie złości i rozczarowania. Najgorsze jednak było dla mnie oglądać, jak inni jeżdżą.
Co sądzisz o Polakach? Czy jesteśmy podobni do Austriaków?
Nie widzę dużych różnić. Gdybym jednak miał wskazać jakąś polską cechę, to muszę przyznać, że Polacy są bardzo gościnni.
To, jeśli jesteśmy przy temacie cech charakteru, to opisz siebie w trzech słowach.
Niemożliwe nie istnieje! To cały ja.
Miewasz noworoczne postanowienia?
Tak. Zawsze jedno i to samo. Być zdrowym.