Niemiecki producent samochodów Audi oficjalnie wejdzie do F1 dopiero w sezonie 2026, ale prace przygotowawcze już trwają pełną parą, jak wyjaśnił były kierowca F1 Allan McNish.
Debiut Audi w F1 już w 2026 roku
Fabryka Audi jest „gorączkowa” i tętni życiem, mimo że do wejścia do Formuły 1 brakuje jeszcze kilku lat.
Znana na całym świecie marka samochodów już podpisała umowę na nowe silniki F1, które wejdą w życie w sezonie 2026. Zamiast tworzyć własną jednostkę, Sauber – obecnie startujący pod szyldem Alfa Romeo – stanie się od tego roku zespołem roboczym Audi.
Baza Saubera w Hinwil w Szwajcarii pozostanie kluczowym obiektem, w którym będzie projektowany i produkowany sam samochód. W fabryce Audi w Neuburgu w Niemczech będą powstawać nowe jednostki napędowe.
Chociaż nadal pozostaje wiele pytań, projekt Audi idzie pełną parą. Andreas Seidl został wyciągnięty z McLarena i został nowym szefem Saubera, a brytyjska legenda sportów motorowych Allan McNish jest dyrektorem ds. koordynacji w dziale sportów motorowych Audi.
Trzykrotny mistrz Le Mans, który w 2002 r. startował w F1 w barwach Toyoty, zdradził, jak ciężka jest praca nawet w tak odległej perspektywie od debiutu Audi w F1. „Powiem Państwu, że ostatnie 18 miesięcy było z pewnością bardzo pracowite” – powiedział w podcaście Motor Sport Magazine.
„Rok 2022 był dość gorączkowy, jak nigdy dotąd. Pomyśleć, że rok 2026 jest jeszcze bardzo odległy. Od ponad 20 lat jestem związany z Audi, a to jest część tego rozwoju. To ekscytujący czas. Nie sądzę, aby ktokolwiek w firmie nie cieszył się na ten pierwszy wyścig w 2026 roku.”
Audi ma doświadczenie w sportach motorowych, ale F1 to zupełnie inna bajka – i McNish to rozumie. Dodał: „Oczywiście byłem z Toyotą w Le Mans, a potem wskoczyłem do F1 i to była zupełnie inna gra. Sam personel trzeba było pomnożyć przez trzy, aby móc stworzyć program F1.
„Różnica między ludźmi, którzy walczą w środku, gdzie szczerze mówiąc Toyota była pod koniec sezonu, w najlepszym razie, a tymi, którzy walczą o zwycięstwa w wyścigach, to ogromna przepaść. Myślę, że nikt nie może lekceważyć tego poziomu”.